sobota, 6 lipca 2013

Telefon od serca

Tak jak to powiedziała pięknie Luana w swoim komentarzu, 
dałam życie dwóm nowym postaciom.
Ale w sumie, to oni przyszli do mnie, napadli mnie, kiedy nie uważałam, obezwładnili i zmusili do pisania. Kiedy się zjawili byli już gotowi, piękni i niesamowici, ja tylko oddaję hołd ich prawu do istnienia. Nie żebym tak naprawdę miała wybór. Nawet jeśli nie piszę i nie chcę/nie mogę/nie daję rady, to i tak są obecni w moich myślach, i z doświadczenia wiem, że nie odejdą. 

Jeszcze nie wiem, czy wydam tę historię jako ebook, czy jako darmowe opowiadanie, nie do końca wiem jaka będzie okładka, ale i tak chcę wam przedstawić moich panów, bo od teraz będą nam towarzyszyć już zawsze.

Kiedy myślę o Radku, tak go sobie wyobrażam -



 Devon za to w moich myślach wygląda właśnie tak - 

Myśl o nich obu, razem, normalnie posyła mi ciarki po kręgosłupie. Nie pamiętam, kiedy tak się emocjonowałam nową historią. 

Mam nadzieję, że i wam przypadną do gustu, po moim małym przedstawieniu. 



Telefon od serca


(...)


" Spędzanie przerw w biurach było zabronione… no może nie całkiem zabronione, ale z całą pewnością niewskazane. W nocy jednak, kiedy budynek praktycznie straszył pustką, kto miał mu zwrócić uwagę, gdy na chwilę przysiadł na którymś z krzeseł?

Wiedział, że jeśli niczego nie będzie dotykał i nie wyciągnie telefonu, to nikt mu nic nie będzie mógł zarzucić. Zresztą nie interesowały go sprawy firmy.

On był tylko panem przynieś-wynieś-pozamiataj.

Biura nie były wielkie. Właściwie jak większość pomieszczeń w angielskich budynkach. Były za to zapełnione zazwyczaj po brzegi. Tak wiec Mr Christopher Murrey miał biurko narożnikowe, dwa monitory na nim, stos dokumentów, wygodny fotel – na którym rozgościł się Radek na chwilę – i stół stojący w rogu z czterema czerwonymi krzesłami. Każde inne. Na jednej ze ścian znalazła miejsce nawet niewielka szafka na dokumenty. A to wszystko na przestrzeni może sześciu metrów kwadratowych.

Wpasowanie wszystkiego w jedno miejsce, można to było uznać za talent.

Odkurzanie tam było gehenną.

Rozciągając swoja dość długą sylwetkę na małym meblu, Radek przeciągnął się i odchylając oparcie, ułożył się wygodnie na chwilę relaksu. Nawet nie był głodny. Wolał odpocząć. Każda chwila była cenna.

Przez moment rozglądał się po pomieszczeniu walcząc z opadającymi powiekami. Nie mógł sobie pozwolić na to, aby zasnąć. Nie tylko było to surowo zabronione, ale też sprawiało, że czuł się jak kupka nieszczęścia zawsze po tym jak się obudził. Drzemka nie była warta zachodu.

Przeraźliwy, w ciszy nocy, dźwięk telefonu ożywającego na biurku, sprawił, że praktycznie wyskoczył ze skóry, a już przynajmniej z fotela.

Przez okamgnienie serce z zaskoczenia waliło mu tak głośno i mocno, że bał się czy mu nie wyskoczy gardłem. Nie znosił tego uczucia. W sekundę zimny pot oblał mu cały kark i drżącą ręką przetarł wilgotną skórę.

– Cholera – wymamrotał, oskarżycielsko spoglądając na dzwoniący aparat. Urządzenie jednak zadawało się kpić sobie z niego dzwoniąc jeszcze przez moment.

Biorąc głęboki oddech, Radek ponownie odchylił się na fotelu próbując zapanować nad sobą. Prawie roześmiał się z własnej głupoty i z tego, że tak się wystraszył. Miał ochotę sprzedać kopniaka Markowi za wszystkie jego żarty na temat filmów, w których sprzątacze w opuszczonych budynkach ginęli, jako pierwsi.

Prawie się zrelaksował, gdy jego serce nagle ponownie stanęło mu w piersi.

Sekretarka kliknęła głośno i wrzeszczący mężczyzna zaczął litanię wyzwisk i pretensji tak kreatyną, że praktycznie się posikał. Cała krew uderzyła mu do głowy, gdy poderwał się na równe nogi i zaczął rozglądać do o koła w pierwszej chwili, spodziewając się, że jakiś maniak wyskoczy na niego z kąta.

W końcu przez szum w uszach zaczął docierać do niego głos bardzo wkurzonego mężczyzny, klnącego po angielsku.  

„Chris! Odbierz! Odbierz do cholery! Chris przysięgam, że ci dokopię ty zakłamany, oszukańczy draniu. Wiedziałem. Wiedziałem od początku ty świnio! Wiem, że mnie zdradzasz. Miałeś być w pracy. Inwentaryzacja! Zaginęła paczka – moja dupa. Jasne, ty załgany padalcu. Zdradziecki, puszczalski gnojku! Jak długo to trwa? Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć? Co? A może chciałeś mnie pieprzyć i nadal udawać heteryka? Czerpać wszystko, co najlepsze z obu światów, ty niewyżyty, skończony palancie.  Z kim się puszczasz, ty zapluty kłamco?! Uduszę cię, urwę ci jaja i wsadzę w tyłek tak głęboko, że będziesz pluł spermą do końca życia! Nieee, to by było dla ciebie za dobre, ty lubisz jej smak! Tylko co by powiedzieli twoi cenni przyjaciele, na to, że nie masz w ogóle odruchu dławienia, a ssiesz fiuta jak odkurzacz!?(...)”

Mrugając tępo i stojąc z rozdziawioną gębą Radek mógł jedynie wpatrywać się w telefon, nie bardzo mogąc nadążyć za rozmówcą. Szok to było łagodne określenie na własną reakcję. Był prawie pewien, że oczy wychodziły mu z orbit.

Mężczyzna na drugim końcu, ostatecznie wydawał się zmęczony swoim rantem o niewierności, zdradzie i zakłamanych gejach. Jego głos wręcz zaczął drżeć pod koniec wywodu o tym, co zrobi panu Murrayowi. Od samego słuchania jądra Radka chciały wpełznąć mu do środka i schować się za wątrobą. Nie starczało mu wyobraźni, aby sobie wyobrazić, choć dziesiątą część gróźb, którymi ciskał nieznajomy. Nie był nawet pewien znaczenia niektórych słów. Podziw mieszał się w nim z obawą.

„Przysięgam, że pożałujesz, jeśli jeszcze kiedykolwiek pokażesz mi się na oczy. Mam dość. Nie jesteś tego wart. Gdybym mógł wykończyłbym cię…” Jęk żałosny i długi towarzyszył temu stwierdzeniu.”… ale pewnie będzie tak, że to ty wykończysz mnie.”  Mężczyzna zaczął mamrotać z rezygnacją, cała złość nagle go opuściła i Radek właściwie musiał się pochylić nad biurkiem, żeby rozumieć resztę. „Moje życie… jakie to ma zresztą znaczenie..?” – Chlipnięcie. ”Jak mogłeś mi to zrobić? Jesteś po prostu zimnym potworem. Wykorzystałeś mnie! Jak wielu innych jeszcze wyeksploatujesz i wyrzucisz jak wczorajszy śmieć?” Teraz to desperacja zaczynała przebijać z głosu nieznajomego. „Powinienem coś zrobić. Powstrzymać cię. Muszę… Inaczej to nie ma sensu, poświęcę się, żeby nikt inny nie cierpiał. Jestem zmuszony…”

Wszystkie najczarniejsze scenariusze znane ludzkości przemknęły przez głowę Radka jak błyskawica, porażając go całkowicie. Nawet nie wiedział, kiedy miał słuchawkę w dłoni. Po prostu usłyszał swój drżący głos, gdy krzyczał do słuchawki.

– Proszę nie robić nic szalonego!

Co? – Mężczyzna praktycznie zadławił się z zaskoczenia, że ktoś jednak odpowiedział na jego wybuchowy telefon.

– Ja, ja… eee… proszę nie robić nic głupiego – powtórzył wolniej, z trudem przełykając ślinę w suchych nagle ustach. Co go napadło, żeby się wtrącić nie miał pojęcia, ale siła wyższa pchnęła go do tego szaleńczego gestu. To i głos matki, strofujący go, że zawsze trzeba pomagać ludziom w potrzebie. Zwłaszcza desperatom. – Ja wiem, że teraz jest pan wzburzony, ale powinien pan ochłonąć zanim zrobi coś nieodwracalnego. Ten drań nie jest tego wart!

Facet mógł mieć przecież myśli samobójcze albo coś. Chyba by sobie nie darował – też dzięki zasłudze swojej mamy – gdyby tamtemu coś się stało, a on by nawet nie spróbował zareagować.

Kto mówi? – Mężczyzna zapytał podejrzliwie. Po małej pauzie cała złość wróciła do niego z siłą huraganu, kiedy praktycznie rzucił się do gardła Radka przez telefon. – Jeśli jesteś nowym lowelasem Chrisa i właśnie siedzisz mu na kolanach ujeżdżając jego nic niewartego kutasa, to skopie wam dupę obu! Mam nadzieję, że ten drań nie robi sobie ze mnie żartów, posuwając cię na swoim biurku, kiedy ja czekam na niego w domu!

– Nie! Nie! To nie tak! Jestem tutaj sam. – Bardziej instynktownie, niż świadomie zaprzeczył Radek, praktycznie siadając z zaskoczenia. Zatkało go. Zwyczajnie brakło mu słów. Tego się nie spodziewał.

Nie kłam mi, mała dziwko! – Nieznajomy najwyraźniej był nastawiony na kopanie tyłków i zadawanie pytań później, bo szczere zaprzeczenie w ogóle go nie przekonało.

Ciśnienie Radka podskoczyło mu tak nagle, że zobaczył mroczki przed oczyma. Pomoc to jedno, dać sobie ubliżać i to w obcym języku, to już była całkiem inna para butów.

– Wypraszam sobie!

A co? Mam ci w nagrodę loda zrobić, bo się puszczasz z moim facetem?

– Ja tu pracuję! – wyzgrzytał, wkurzony nie na żarty Radek. – Nie mam nic wspólnego z… jak mu tam… – automatycznie zerknął na tabliczkę z nazwiskiem nad biurkiem –  Murrayem. Chciałem pomóc.

Och, ja się domyślam, że chciałeś tylko pomóc – sarkazm mężczyzny był tak ciężki, że wręcz zabawny.

– To pomyłka. Nie jestem nawet gejem! – Dlaczego poczuł się głupio zaprzeczając, Radek nie miał pojęcia, ale już było za późno na cofnięcie swoich słow. Mężczyzna wkurzył się jeszcze bardziej.

Och, to dobre. Nic nowego jednak. Przecież żaden z was nie jest! Wy tylko lubicie obciąganie i stymulację prostaty, ale generalnie to chcecie się rozmnażać i prowadzić NORMALNE życie!

– W życiu żadnego faceta nie dotknąłem! – Więcej nie wiadomo skąd się biorących usprawiedliwień, ale na tym etapie Radek przyznał się bez bicia, że nie miał żadnej kontroli nad tą niespodziewaną rozmową.

Ten drań wystarczy, że tylko pstryknie palcami a kobiety i mężczyźni gną się dla niego w pasie… za łatwo to mu przychodzi. Ludzie są idiotami, bo łykają jego czar bez mrugnięcia okiem.

Nie tknąłbym tego faceta nawet metrowym kijem – rzucił Radek z całą stanowczością, w końcu widywał go, kiedy pracował i mógł to stwierdzić z absolutną pewnością. To był nadęty palant, który nigdy nie odsuwał się, kiedy Radek sprzątał wokół niego. – Nawet gdyby był ostatnim człowiekiem na ziemi!

Jego rozmówca najwyraźniej go nie słuchał, tylko nakręcał się coraz bardziej.

– Jak mogłem być taki głupi? Jak!? Mam ochotę go wykończyć, choćby po to, aby ukryć własne zażenowanie swoją naiwnością!

– Skoro mniej znaczy niż pył na pańskich butach, to czy warto sobie narobić kłopotów przez takiego typa? Facet, który zdradza i oszukuje chyba nie zasługuje na… żadną formę uczyć czy afektacji? – zapytał Radek ostrożnie, próbując wbić facetowi trochę sensu do głowy. Nie chciał mieć na swoich rękach żadnego morderstwa, a mężczyzna wydawał się wystarczająco przejęty, żeby zrobić coś szalonego. Fakt, że udzielał konsultacji gejowi jakoś nie zarejestrował się jego mózgu w tym momencie.

Krzykacz zawahał się lekko.

Kim jesteś, jeszcze raz? – zapytał spokojniej, jakby bardziej był skłonny wysłuchać odpowiedzi, choć Radek nie ufał mu ani za grosz. To mogła być cisza przed burzą.

– Nikim, po prostu pracuję tutaj. – Chyba nie musiał specyfikować, co robił? W teorii przecież nie skłamał. A nie czuł się w obowiązku usprawiedliwiać nieznajomemu, możliwe, że nie całkiem zrównoważonemu emocjonalnie, mężczyźnie.

Hmm… ale nie jesteś anglikiem? Ten twój akcent…

Znów to samo.

– Jestem Polakiem.

Aaaa, to by wiele wyjaśniało… – Kiedy Radek nie skomentował tego raczej lakonicznego stwierdzenia, w końcu trzeba było uważać, bo ludzie różnie reagowali na emigrantów, mężczyzna dodał szybko. – Masz fajny sposób wysławiania się. Muszę to przyznać nawet, jeśli jestem wkurzony tak, że mam ochotę wyrwać Chrisowi jądra przez gardło!

– Eee, dziękuję… chyba.

Na krótką chwilę zapadła między nimi krępująca cisza. Nieznajomy wyraźnie próbował się uspokoić biorąc kilka głębokich oddechów i Radek po raz pierwszy zaczął się zastanawiać, kim mógł być. Czy był jednym z pracowników w tej samej firmie? Biurowe romanse – podejrzewał, że nawet męsko-męskie – nie mogły się skończyć dobrze. Nie, żeby on osobiście miał jakiekolwiek doświadczenie.

Zresztą, co on tam mógł wiedzieć? Patrząc na Christophera Murraya w życiu by nie zgadł, że jest gejem. Gładki, przyczesany schludnie, w okularkach, typowy biurowy dron. Mężczyzna jak miliony innych, ani wyjątkowo przystojny, ani wysportowany, średniego wzrostu. Jakiś milion stereotypów śmigał mu po głowie, kiedy myślał o gejach, ale za puls na swoją korzyść poczytywał fakt, że przynajmniej zdawał sobie z nich sprawę, w przeciwieństwie do milionów innych Polaków.

W końcu jego rozmówca odchrząknął zażenowany.

Przepraszam. Poniosło mnie – zawahał się na chwilę, jakby rozważając jak daleko pociągnąć usprawiedliwienia, najwyraźniej jednak potrzebował wyżalić się, bo przełykając głośno ślinę, kontynuował cicho. – Gdyby odebrał, chciałem mu dać kolejną szansę… wyobrażasz to sobie?

Radek nie wyobrażał sobie w danym momencie niczego i jego mózg wręcz odmówił mu podsunięcia jakiejś stosownej odpowiedzi. W końcu odchrząknął, próbując zyskać na czasie. Nieznajomemu musiało to wystarczyć, bo kontynuował z rozżaleniem i zamyśleniem.

Wmawiałem sobie, że jeśli faktycznie jest w pracy, tak jak mi to wpierał, to zasługuje na wotum ufności. Nie mogę uwierzyć, jakim głupcem byłem…

– Eeee…

Wiem, wiem! – Padło szybkie zapewnienie ze słuchawki. – Nie musisz mi mówić. Nawet sam siebie nie podejrzewałem, że jestem takim desperatem! Ale to przez tego łajdaka. Łeb mu rozwalę!

– Myślałem, że ustaliliśmy już, że nie jest tego wart… – Radek raczej czuł się w obowiązku przypomnieć o tym, choć wcale się nie łudził, że faktycznie to coś da.

Boże, nawet sobie nie wyobrażasz…ughrr… Gładkie słówka, zapewnienia, obietnice. Powinienem przejrzeć go, bo nic, co brzmi tak dobrze, w tych czasach nie może być niczym więcej niż tylko łgarstwem i krętactwem. Chciał mi się dobrać do spodni i zrobił wszystko, co było konieczne, aby mu się to udało.

To bardzo radykalne przekonanie. – Protest cisnął mu się na usta praktycznie nieświadomie. Nie chciałby, aby kiedyś jego własne dobre intencje, każde słowo wręcz, były badane pod mikroskopem, tylko po to, aby być potem odrzucone, jako judzenie i kłamstwo. Sam też nie chciał podejrzewać każdego i analizować ludzkich motywów. Co za życie by go czekało?

– Życie nauczyło mnie właśnie tego. Przekonałem się na własnej skórze. Ciągle i wciąż okazuje się to samo. Jak mam wierzyć w coś innego? – Pytanie chyba było retoryczne, bo mężczyzna westchnął ciężko, starając się zwalczyć irytację i wyprzeć zranioną nutę ze swojego głosu. –  Nie powinienem ci jednak zawracać tym głowy! – Jakby nagle się ocknął i z zażenowaniem zaczął przepraszać. – Najpierw krzyczę na ciebie i ci ubliżam, nawet nie znając twojego imienia, a zaraz potem wylewam swoje żale. To po prostu niedopuszczalne. – Najwyraźniej bardzo się przejął swoją gafą towarzyską i Radek stłumił potrzebę przewrócenia oczami.

– Żaden problem – oświadczył stanowczo. Mieszkając w Anglii od kilku miesięcy, nauczył się, że nie obowiązuje tam inna odpowiedź.

Frustracja i desperacja wręcz biła ze słuchawki, i przykuwała go tym samym do urządzenia, przyciskanego w tym momencie do ucha.

Teraz czuję się jeszcze podlej. Wychodzi na to, że jestem nie tylko naiwnym, użalającym się nad sobą idiotą, ale i jakimś nieokrzesanym dzikusem!

Radek naprawdę był dumny z siebie, że nie parsknął śmiechem. Biedak, pewnie wówczas by się załamał.

– Proszę się tak nie przejmować. Każdemu może się zdarzyć – zażartował, aby rozluźnić atmosferę.

Jego rozmówca parsknął ironicznie, nie kryjąc wcale, co o tym myślał.

A tobie często się to zdarza?

 Tym razem to Radek parsknął.

– Jeszcze nie, ale przecież wszystko przede mną.

Po krótkiej pauzie nieznajomy odparł cicho.

Niee, mam nadzieję, że cię to nie spotka. – Po jeszcze momencie wahania zapytał ledwie słyszalnie. – Jak masz na imię? Wiem, że zazwyczaj to samobójstwo wypowiadać obcojęzyczne imiona, tak są skomplikowane, ale chyba zaryzykuję…

Radek roześmiał się lekko. Cóż było w tym złego, aby zdradził swoje imię? Przecież raczej nie było prawdopodobne, że się spotkają.

– Mam na imię Radosław – powiedział z nutką wyzwania w głosie, a słysząc sapnięcie w słuchawce, musiał się roześmiać. – Wszyscy jednak nazywają mnie Radek.

Cóż… nie żebym był zaskoczony. Mówisz, Rej-deek? – zapytał, wypowiadając jego imię z zabawnym akcentem. Przynajmniej się starał.

– Prawie.

Kurczę. Rou-dek, Ri-dek, Re-tek, może Riddick? Powiedz, że Riddick, proszę. Jak w tym filmie, gdzie grał ten seksi aktor Van Diesel. – Mężczyzna otwarcie i z przyjemnością zamruczał zadowolony. – Przynajmniej coś przyjemnego by mnie spotkało, gdybym miał okazje poznać kogoś tak niesamowitego.

Nie do końca wiedząc czy czuć się zażenowany, obrażony czy rozbawiony, Radek roześmiał się. W końcu próby jego rozmówcy były pocieszne.

– Przykro mi cię rozczarowywać, ale nie Riddick i nie jestem nawet w przybliżeniu podobny do niego czy tak przystojny. – Zażenowany swoim własnym zaskakującym komentarzem, odchrząknął szybko i zmienił temat. –  A jak ty masz na imię?

Nic ekscytującego. Po prostu Devon.

– Ha, i kto tu mówi o trudnej wymowie!

Próbuj. To po prostu DEV-en.

Dev-en… – spróbował Radek wolno i z zamyśleniem, podświadomie wyobrażając sobie osobę, do której należało takie… melodyjne imię.

Mężczyzna odchrząknął nagle, jakby zaschło mu w gardle. Atmosfera niewidzialnie zmieniła się i powietrze zgęstniało jakoś.

Ekhm… poszło ci znacznie lepiej niż mnie… – mrucząc Devon, próbował brzmieć jak najbardziej normalnie, ale pewne napięcie przemknęło do Radka, zaskakując go.

Śmiejąc się Radek walczył z rumieńcem zalewającym mu policzki.

– Dziękuję. Myślę jednak, że to zasługa tego, iż uczę się angielskiego, a ty raczej nie znasz polskiego.

Teraz jestem zażenowany – przyznał Devon, ale uśmiech przebijał się w jego głosie. – Szczerze mówić chyba brak mi zdolności do języków. Właściwie to podziwiam cię, że tak dobrze mówisz. Lepiej niż niektórzy moi rodowici znajomi. Niektórzy bywają… dość niedbali w wymowie, ale nazywają to akcentem – rzucił ironicznie.

Radek był pod wrażeniem szczerości nieznajomego.

– Cóż, nie powiem, żeby było łatwo, ale radzę sobie. Angielski uwielbiam i nie pamiętam, od kiedy mnie fascynował. Zawsze chciałem go umieć. Wszyscy są tutaj bardzo wyrozumiali i pomocni – powiedział bez zastanowienia, ale przeklął w duchu swoją głupotę. Niechciał rozmawiać o pracy. Po co rozwiewać złudzenia na swój temat? Przecież nie będzie sprzątaczem całe życie. To tylko droga do celu.

W takim razie jestem dumny ze swojego kraju – rzucił Devon żartobliwie. – Ale mam wyrzuty sumienia, bo właśnie uświadomiłeś mi, że w sumie jesteś w pracy… o pierwszej w nocy! Boże! Nie powinienem ci zawracać głowy swoimi żałosnymi problemami. Pewnie chciałbyś już iść do domu.

Rozczarowanie zakradło się do umysłu Radka na samą myśl o tym, że rozmowa w każdej chwili może się skończyć. Nawet nie był w stanie ogarnąć, dlaczego. Przecież, co go interesowały problemy jakiegoś faceta?

– Nie martw się tym. I tak muszę tu jeszcze posiedzieć, więc nigdzie mi się nie śpieszy – wydusił w końcu, nie bardzo chcąc wyjść na zbyt chętnego do rozmowy.

Serio? – Devon wydawał się bardziej ucieszony niż można by było podejrzewać.

– Powiedzmy, że mam jeszcze kilka rzeczy do… uporządkowania.

Och, to dobrze. Eee… nie dobrze, że musisz pracować w weekend, nie to miałem na myśli, ale dobrze, że się nie śpieszysz. – Trochę się plącząc Devon próbował brzmieć nonszalancko, ale ulga wyraźnie przebijała w jego głosie. W końcu poddał się. Najwyraźniej anonimowość dodawała mu odwagi. – A tam. Przyznam szczerze, że rozmowa z tobą zapobiega popadnięciu przeze mnie w depresję. Znam siebie. Siedziałbym teraz zastanawiając się, co ze mną jest nie tak? Czemu nic nie wychodzi z żadnego mojego związku? Gdzie popełniam błąd?

– Nie jestem pewien czy jestem w stanie pomóc… – zaczął Radek lekko przerażony.

Spokojnie. Nie oczekuję nawet, że będziesz odpowiadał na moje durne pytania – zapewnił go szybko i z całego serca Devon, najwyraźniej zażenowany. – Czasem po prostu słuchanie własnych wątpliwości na głos, pomaga posortować mi ich istotność.

– Wiem, co masz na myśli. Mnie zdarza się to cały czas. Po za tym, nie żebym nie chciał pomóc, wysłuchać czy doradzić. Po prostu w tym temacie jestem ignorantem, no i moje doświadczenia nie są wcale lepsze, nawet jeśli ograniczają się do pola damsko-męskiego. I można by rzec, że zdecydowanie ubogie.

W takim razie to będzie bardzo ciekawa konwersacja… –  Devon rzucił nagle z chrapliwą nutką w głosie, stawiając wszystkie dzwonki alarmowe w ciele Radka na baczność. – Aż mam ochotę poigrać z twoim umysłem i skusić cię do nieprzyzwoitych wyznań. Może nawet podsunąć ci nowe obrazy, które nie pozwolą ci w nocy spać…

– Ogh… – jęknął Radek zszokowany. Sugestywny ton Devona nie pozostawiał złudzeń. – Dlaczego? – wydukał w końcu.

Bo ekscytacja, tajemnica i podniecenie czynią trudy życia wartymi wysiłku – odparł prosto Devon. Biorąc głęboki wdech, zapytał szczerze. – Masz ochotę na „rozmowę od serca” z nieznajomym? "
                                                                                         (...)


Nie zapomnijcie o kolejnej części przygód Harryego i Blake'a, które czekają na was na blogu!
Pozdrawiam cieplutko i życzę miłego weekendu. 

9 komentarzy:

  1. Te 'małe' zdradzieckie bestie, które nazwałaś Radek i Devon zakradły się do mojego serca i je okupują
    Czekam na dalszą część. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O MATKO! Kolejne niesamowite opowiadanie spod Twojej klawiatury. Nie mogę się doczekać dalszych części, naprawdę. Chciałabym już, teraz, natychmiast! Chyba muszę iść ochłonąć, bo z tego wszystkiego aż mam wypieki na twarzy! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Potrafią zdobyć serce, duszę, ciało. Mocno trzymam kciuki za powstanie Telefonu od serca. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż nie wiem co powiedzieć...Ostatnie zdanie Davona powaliło mnie na kolana!
    Mam nadzieję,że wydasz to w formie darmowego opowiadania ;)
    I weny! Duuuuuuuuuuuuuuuużo weeeeeeeeeeennnnnnnnyyyyyyyyyyyy!
    Blake i Harry nie powinni zostać jakoś pominięci, traktuj swe dzieci jednakowo <3

    OdpowiedzUsuń
  5. To opowiadanie już mi się podoba i to bardzo. Chciałabym aby było publikowane na blogu za free. Bo pewnie nie będę miała możliwości by kupić ebooka i wgl... Wolę tutaj ^_^ No ale to Twój wybór.
    Ja już chcę ciąg dalszy! Więc czekam z niecierpliwościąna to opowiadanie (liczę że tutaj je będziesz publikować regularnie xD) oraz na Wziętego przez zaskoczenie ;D


    Pozdrawiam i życzę dużo weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Już uwielbiam to opowiadanie! <3 Pisz, pisz :) dużo weny życzę!
    Pozdrawiam
    Samotny gej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj tak, już obaj trafili w mój gust i nie mogę się doczekać dalszego ciągu :) Jedno do czego mogę się przyczepić to imię Radek, którego szczerze nie lubię ;) Ale to już nie Twój, AkFo. problem, lecz mój :D
    Pisz zatem i liczę na rozwinięcie obietnicy zawartej w ostatnich słowach Devona.
    Alys

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak z nim skończę, będziesz uwielbiać Radka v. Riddicka :P

      Usuń
  8. Kiedy bedzie next? To jest genialne! Juz sie doczekac nie moge!

    OdpowiedzUsuń

I co sądzisz?