Moje eBooki - Poślizgiem pod choinkę - fragment

Świąteczne opowiadanie dostępne od 15 Grudnia

Poślizgniem pod choinkę
Wydawnictwo DreamLandPress
ISBN 978–1–908780–01–0
format PDF, 95str.
Cena 8.99 zł

Święta to wspaniały czas zbliżający ludzi, zmniejszający dystans, otwierający serca.
Dla niektórych to szczególny moment, wypełniony radością i szczęściem.
Nadzieją na lepszy Nowy Rok.
Gorzej, kiedy ktoś ich nie znosi, nie obchodzi i nie wierzy ich przesłanie.
Dla Simona Carsona "wpadnięcie" na Tyrona Flechera było szokiem w więcej niż jednym tego słowa znaczeniu. Wypadek choć nie wielki, przynosi konsekwencje jakich obaj mężczyźni się nie spodziewają.
Starcie wierzeń, przekonań i osobowości, posyłające iskry w powietrze. Czasem jednak człowiek nie ma zwyczajnie szans, kiedy znajdzie się na liście Świętego Mikołaja.

Do nabycia tutaj:  www.Wydaje.pl
DreamLandPress


FRAGMENT:

(...) 
"Kiedy napięcie zrobiło się nie do wytrzymania i pot zrosił całe drżące ciało Simona, mężczyzna zbudził się zastartowany z sercem walącym mu głośno i chaotycznie w uszach, i z  dłonią ciasno zaciśniętą na własnym twardym niczym stal członku. Jak oparzony wyszarpnął dłoń ze spodenek, zawstydzony, starając się uspokoić swój płytki, szaleńczy oddech. Przez chwilę nie mógł pojąć, co się z  nim działo i co było rzeczywistością, a co złudzeniem i senną fantazją. Lekko zażenowany własnym zachowaniem i snem, który całkiem z zaskoczenia go nawiedził, Simon wypełzł z  łóżka i poczłapał niemrawo do łazienki. Chyba był środek nocy. Trudno było jednak mu ocenić. Było mu zimno i był zmęczony, choć właściwie dopiero co się obudził. Czuł się lekko ogłupiały.
Tyron liżący go od stóp do głów mógł być co nieco oszałamiający…
Simon przewrócił oczyma nad własną głupotą, z  niedowierzaniem kręcąc głową. Przecież gdyby to była prawda, to wcale by nie narzekał.  I to chyba przerażało go najbardziej…
Lustro niemal nie zniosło jego widoku. Poszarzała cera, dwudniowy zarost, jakby nie był lichy, to jednak odznaczał się drastycznie, bo naturalny koloryt miał dużo ciemniejszy niż rozjaśnione włosy. Wielkie wory pod oczyma i przekrwione gałki oczne. Koszmar… na dodatek czuł się jakby potrącił go tir.
Zagryzając zęby aż zazgrzytały, ściągnął wielką koszulkę. Nie było to łatwe. Chyba nawet nie byłoby takiej opcji, gdyby to była jego własna koszulka. Zdjęcie nawet tej większej, pożyczonej od Ty’a, wymagało nie lada wyobraźni. Zaspany i lekko zirytowany rzucił materiał na podłogę, łapiąc przy okazji własne odbicie w lustrze. Sapnął zaskoczony na widok ogromnego siniaka na biodrze w pięknym odcieniu śliwki i zieleni. To by wyjaśniało, dlaczego ledwo mógł się poruszać… czuł się jak ofiara, a przecież nigdy nie pozwalał sobie na rozczulanie się nad sobą. Jeśli człowiek powtarza to sobie wystarczającą ilość razy, to bez problemu zaczyna w to wierzyć.
Okej, jedno spojrzenie w lustro załatwiło problem jego wzwodu dość skutecznie.
Niezdecydowanie rozejrzał się po dużej, wyłożonej kremowymi kafelkami łazience. Schludna i praktyczna, miała wielki prysznic w rogu, przeszklony półokrągłą szybą, toaletę i dwa zlewy z wygodnymi, pojemnymi szafkami, nad którymi wisiało wielkie lustro, straszące teraz Simona jego własnym widokiem. Pod ścianą nieopodal prysznica znajdowała się przeszklona szafka wypełniona miękkimi wielkimi ręcznikami. Wszystko idealnie dopasowane i praktyczne, z eleganckim złotym grawerunkiem, nadającym wszystkiemu gustownego wyglądu. Simon z jękiem obrócił się wokół własnej osi, zastanawiając się, co dalej.
Prysznic! Oddałby chyba nerkę za możliwość wzięcia prysznica… i ogolenia się.
Potarł dłonią zarośnięty policzek, z ulgą dostrzegając swoje przybory toaletowe na małej półeczce. Była szansa na to, że poczuje się wreszcie jak człowiek. Może wreszcie zacznie myśleć bardziej jak on i pozbędzie się tej waty z głowy. Przede wszystkim jednak musiał skoncentrować się na tym, żeby wywalić z głowy swojego gospodarza… Z głowy i ze snów.
Manewrując jak ostatnia łamaga, nieporadnie z powodu ciążącego mu gipsu, Simon zrzucił wszystko na podłogę, ale gdy po trzeciej próbie udało mu się odpiąć saszetkę, z  rozpaczą dostrzegł, że była prawie pusta. Tyron nie pozbierał jego rzeczy z łazienki, po prostu wrzucił do środka szczoteczkę i szampon. Żadnej golarki niestety. Zrezygnowany wyjął szczoteczkę i postanowił użyć pasty do zębów Tyrona. Chyba nie będzie miał nic przeciwko temu, prawda?
Zresztą nie miał wyjścia, w ustach miał uczucie, jakby coś wpełzło i zdechło, tylko samobójca odważyłby się go w tym momencie powstrzymać.
Otrząsnął się i zaczął kombinować, jak nałożyć pastę na szczoteczkę. Leżąc płasko na blacie, przewracała się. Kiedy trzymał ją w palcach złamanej ręki, końcówka była prawie pod jego pachą. Aż tak wysportowany nie był. W końcu ujął rączkę szczoteczki w zęby i zezując, spróbował nałożyć pastę sugerując się odbiciem w lustrze.
Po raz pierwszy w życiu mógł się przekonać, że jego koordynacja oko–ręka–oko była do kitu. Klnąc dość zabawnie pod nosem, w końcu z sukcesem nałożył trochę pasty. Odetchnął, choć wcześniej nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że wstrzymywał oddech. Cała ta do tej pory łatwa operacja okazała się teraz skomplikowana i frustrująca, cieszył się jednak, że podołał jej sam. Nie chciał być zależny od Ty’a i nie chciał sprawiać więcej kłopotów, niż to było konieczne. Poza tym nie ufał sobie przy tym mężczyźnie na tyle, aby czuć się przy nim pewnie, będąc na wpół nago. Ciężko byłoby wytłumaczyć jego prawie natychmiastową erekcję, ilekroć tamten tylko spojrzał w jego kierunku.
– Co robisz? – zachrypły, senny głos zaskoczył Simona tak bardzo, że ten podskoczył na miejscu i upuścił swoją cenną szczoteczkę do zlewu. Zły, rzucił mordercze spojrzenie intruzowi, starając się jednocześnie stłumić efekt, jaki na niego miał. Wywalić z głowy kuszące, erotyczne obrazy.
Pokosmany, wymięty i zaróżowiony od snu Tyron wszedł do łazienki seksowny jak zawsze. Z  prawie zamkniętymi oczyma podrapał się po szerokiej kudłatej piersi i spróbował ogarnąć sytuację.
– Poza oczywistym? – palnął bez zastanowienia Simon, wlepiając spojrzenie w chodzące bóstwo na dwóch nogach. Czuł, jak jego sen znów staje mu przed oczyma żywo i w kolorze, sprawiając, że i inna część jego ciała z  aprobatą zareagowała na wspomnienie. Zakłopotany i trochę zirytowany Simon oderwał swoje głodne spojrzenie od półnagiego ciała Tyrona i sięgnął po leżącą w zlewie szczoteczkę.
Czemu, do cholery, zwykłe czarne, bawełniane spodnie od piżamy wyglądały na nim tak dobrze? To było nie fair, aby jeden facet miał wszystko
– Potrzebujesz pomocy? – Pytanie było szorstkie, ale Tyron bardzo uważnie przyglądał się temu, jak Simon nieporadnie sobie radzi, przy myciu zębów lewą ręką. Czuł w kościach, że będzie musiał mu pomóc.
A to nie było mądre.
Cała ta lekko złota skóra i smukłe mięśnie. Kompaktowe, seksowne ciało w jego zasięgu, ale jednocześnie poza nim… – Tyron otrząsnął się wewnętrznie, próbując skupić na czymś więcej niż tylko mały krągły tyłek jego gościa.
– Hm… właściwie to tak. Chciałbym się ogolić… a nie wziąłeś większości moich rzeczy! – Pełen nagany głos Simona wyrwał go z zamyślenia. Lekki rumieniec zażenowania wypełzł na jego własną nieogoloną twarz wobec karcącego tonu jego towarzysza.
– Moment. – Tyron sięgnął po swoją elektryczną golarkę i zadowolony z siebie, wręczył ją Simonowi. To powinno rozwiązać problem.
– O nie, ja nie mam pojęcia, jak się tego używa. Jestem raczej tradycyjnym facetem. – Simon zastrzegł się praktycznie, robiąc krok wstecz. Nie chciał robić z siebie idioty, ale na serio nigdy nie używał elektrycznej golarki. Przyznanie się, że był technologicznie upośledzony, nie wchodziło w grę.
Ty przewrócił oczyma ze zniecierpliwioną miną i przydybał Simona w rogu przy zlewie tak, że tamten utknął między nim, ścianą, a zimną powierzchnią blatu.
– To dziecinne proste – powiedział gburowato, włączając urządzenie i przykładając do policzka Simona. Zaskoczony uczuciem ciągnięcia i chrzęstem zarostu Simon drgnął, Tyron jednak nie przerywał. Metodycznie i skrupulatnie golił policzki, szyję i brodę Simona.
Stali tak blisko siebie, że Simon obawiał się wziąć głębszy oddech. Zapach ciała Tyrona opanował jego zmysły. Nie wiedział też, gdzie podziać oczy. Wpatrywanie się jednak w twarz mężczyzny stojącego naprzeciwko niego nie było najlepszą opcją.
Nie chciał czuć tej atrakcji, tego przyciągania. Nie chciał tego gdybania: co by było, gdyby…? Tyron był mężczyzną, jakich zawsze unikał z całych sił. Tym razem jednak coś było inaczej. Pokusa zdawała się być silniejsza niż jego zdrowy rozsądek. Tłumaczenie sobie, dlaczego nie powinien rzucić się na Tyrona i przyssać do jego kuszących ust, wymagało coraz to więcej wysiłku za każdym razem, kiedy ten tylko na niego spojrzał.
Teraz też jego oczy samowolnie wróciły ponownie do ponętnych ust, na które miał taką ochotę. Nie ośmielił się jednak spojrzeć wyżej w te jego przeszywające człowieka oczy. Nie chciał wiedzieć, co mógłby tam dojrzeć. Nie chciał ryzykować, co jego własne mogłyby zdradzić. A szansa na to, że Tyron był hetero była wielka. Większa niż jego mrzonka o odwzajemnionym pociągu, na który i tak nie mógłby przecież odpowiedzieć. Już od lat nie traktował seksu sportowo.
Atmosfera w łazience nagle zaczęła zgęstnieć, Ty zatrzymał się więc na chwilę i przyjrzał mu uważnie.
– Wszystko w porządku? – zapytał, lekko marszcząc brwi. Wolno i skrupulatnie obrzucił sylwetkę Simona powłóczystym spojrzeniem, powodując, że zimny dreszcz przeleciał mężczyźnie po plecach, obsypując jego pierś, ramiona i szyję gęsią skórką. Nawet małe włoski na jego przedramionach stanęły mu dęba. Jeśli tak dalej pójdzie, ukrywanie reakcji własnego ciała może nastręczyć mu nie lada problemu.
– Tak, wszystko okej! – Simon zapewnił pośpiesznie, starając się wyglądać na tak wyluzowanego, jak bardzo nie był. Jeśli zaraz się nie weźmie w garść, to Tyron bardzo szybko zorientuje się, co jest nie w porządku. Jego ogromny wzwód wbijający się w brzuch drugiego mężczyzny będzie dość oczywistą wskazówką.
– Wyglądasz okropnie – Tyron stwierdził zwyczajnie, jeszcze przez chwilę przyglądając się Simonowi skrupulatnie. Ten więc spróbował się zrelaksować i nie okazywać, jak nerwowy i niepewny siebie w rzeczywistości był w jego towarzystwie. Miał dość upokorzeń na całe życie, nowych nie przewidywał.
– Dziękuję, czuję się równie wspaniale – palnął, zanim zdołał się powstrzymać. Wydawało się, że nie był w stanie zapanować nad własnymi reakcjami obronnymi.
Tyron roześmiał się złośliwie, błyskając białymi, mocnymi zębami w oszałamiającym uśmiechu.
– Widzę, że humor nie dopisuje od rana? Humory, hormony czy po prostu chandra?
Zgryźliwy komentarz Ty’a tylko bardziej zirytował Simona. Dlaczego on z taką łatwością obracał wszystko w żart, kiedy Simon borykał się z  trudem, aby zachować spokój? To nie było fair.
– Nie, humor nie dopisuje mi od początku tego tygodnia. – Padła równie zgryźliwa odpowiedz. – Obawiam się też, że to się może nie zmienić przez kolejnych sześć.
Tyron nieprzejęty wzruszył ramionami i znów zabrał się za golenie. Systematycznie i pedantycznie jak jakaś cholerna maszyna. Wyglądało na to, że nie miał problemu z targającymi nim niechcianymi emocjami.
Simon westchnął. Chyba zaczynał wariować. Był rozdrażniony, poddenerwowany i napalony. Kiepska mieszanka.
– Nie wierć się. Jesteś jak pięciolatek. – mamrotanie Tyrona było zrzędliwe i Simon zarumienił się. Wielki złośliwy uśmiech na ustach Ty’a nie pomagał ani trochę sytuacji. – A po za tym czemu rozjaśniasz włosy? Nie uważasz, że to jest raczej…
– …gejowskie?
– …babskie? – odpowiedź Tyrona zlała się z warknięciem Simona i obaj mężczyźni spojrzeli na siebie zaskoczeni.
Zanim jednak Tyron zdołał jakkolwiek zareagować, Simon przecisnął się obok niego i stanął poza zasięgiem rąk większego i muskularniejszego mężczyzny. Kopanie się w tyłek z powodu jego orientacji seksualnej miał za sobą, nie zamierzał powtarzać doświadczenia.
– Nie podoba mi się mój naturalny mysi kolor, więc go zmieniam, na taki, który odpowiada mi bardziej. Jakiś problem z  tym?
– Absolutnie nie. – Tyron zastrzegł się z kpiącym uśmiechem, jednocześnie unosząc dłonie w geście poddania.
– Okej, wiec fakt, że jestem gejem, też nie powinien sprawić ci kłopotu? – zapytał Simon, jednocześnie stając w defensywnej pozie i nieporadnie zaplatając ramiona na piersi. Gips jednak psuł zamierzony efekt i jego wizerunek twardziela.
Tyron przewrócił oczyma po raz kolejny, z niedowierzaniem kręcąc głową. Simon wyglądał, jakby był rozdarty pomiędzy chęcią stawienia mu czoła a potrzebą ucieczki. Jego oczy co rusz uciekały do drzwi łazienki.
– Nie rób takiej miny. Nie zamierzam rzucić się na ciebie i nakopać ci ani też uciec z  mieszkania, wrzeszcząc wniebogłosy z  obawy o swoją cnotę. – Padła nonszalancka, niedbała odpowiedź. Odkręcając wodę pod prysznicem, aby wyregulować temperaturę, Tyron zignorował raczej ostrożne spojrzenie Simona. Nie chciał, aby facet pomyślał sobie, że z jego ręki coś mu grozi.
– Nie podejrzewałem, że to słowo było w twoim przypadku kiedykolwiek aktualne… – mamrotanie Simona praktycznie cudem dotarło do Ty’a, choć szum wody niemal je zagłuszył. Stłumił ironiczny uśmieszek cisnący mu się na usta, bo czuł, że to by było dolewanie oliwy do ognia. Spięty i nerwowy Simon wyglądał jak zwierzę w klatce, jakby ciskał się z kąta w kąt po niewielkiej powierzchni, a przecież stał nieruchomo. Tyron nigdy nie spotkał tak ekspresyjnej osoby w całym swoim życiu.
– Wyluzuj. Ja też jestem gejem, możesz więc się zrelaksować.
Szeroki uśmiech wypłynął na przystojną twarz Simona, rozświetlając ją jak drzewko bożonarodzeniowe. Choć logicznie rzecz biorąc, nie miał czym się cieszyć…
– W takim razie… – podszedł do Tyrona w znacznie lepszym humorze nagle i wręczył mu butelkę z  szamponem. – Możesz pomóc mi z myciem głowy…
Przerażona mina Tyrona była bezcenna. Wyglądał, jakby miał wybiec z łazienki z  krzykiem. Mimo wszystko.
– Teraz to ty wyluzuj. Muszę wziąć prysznic, po prostu muszę! Inaczej zwariuję. Trzeba wymyślić, jak mogę to zrobić. – Simon stłumił chichot i błagająco spojrzał na gburowatego mężczyznę.
Tyron potarł dłonią twarz, nagle zmęczony.
Obrazy nagiego, śliskiego od piany i wody ciała Simona pod jego własnym prysznicem wypełniły jego zmysły i głowę. Czuł, jak jedna część ciała po drugiej napina się w oczekiwaniu i pragnieniu. Stłumił resztką woli jęk chcący wyrwać mu się na wolność i wyszedł do kuchni.
Simon, zaskoczony, stał, mrugając przez moment. Zanim zdołał jakoś się ogarnąć i zdecydować, co dalej, Tyron był z powrotem, niosąc wielki worek.
– To powinno załatwić problem – zawołał zadowolony z  siebie. Szybko i skutecznie zaczął zabezpieczać gips, przyklejając go do skóry Simona taśmą wodoodporną.
To będzie cholernie bolało, kiedy przyjdzie do zrywania
– Super. – Po raz pierwszy od kilku dni Simon ucieszył się naprawdę. Kto by pomyślał, że tak zwyczajna rzecz jak wzięcie prysznica może sprawić człowiekowi tyle przyjemności.
– Nie nadaję się na niańkę ani na pielęgniarkę, więc jedyna opcja, abym pomógł ci z  prysznicem, to tylko jeśli obaj tam się znajdziemy… nago… – Ty stwierdził prosto z  mostu i poważnie. Owijanie w bawełnę nie było w jego stylu. Tak jak i odmawianie sobie przyjemności.
Simon wyglądał na szczerze zszokowanego. Jego rosnąca ekscytacja jednak zdradzała więcej niż zaciśnięte w wąską linię ponętne usta.
– No co? – Ty udał idiotę. – Jak każdy facet biorę pod uwagę najlepszą dla wszystkich opcję. Obu nam przyda się prysznic – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
– Mam niejasne wrażenie, że akurat prysznic jest ostatnią rzeczą, jaką masz na myśli. – Simon odzyskał rezon i wykpił Tyrona, obracając całą sytuację w żart. Mowy nie było, aby dał się kupić na taki tani chwyt.
– Spokojnie – Ty uniósł dłonie do góry w uspokajającym geście. – Możemy zachować się jak każdy dorosły mężczyzna w tej sytuacji by się zachował…
– Czyli rzucić na siebie, nawzajem przelecieć i rozejść każdy w swoją stronę, nie oglądając się przez ramię? – Simon zapytał sarkastycznie. Nie potrafił po prostu zapanować nad rozczarowaniem, które go ogarniało na tę właśnie myśl. Tyron wlepił w niego zaskoczone spojrzenie, marszcząc swoje wyraziste brwi.
– Rozebrać, umyć i wytrzeć… Ale nie odrzucam żadnej opcji… – spokojna i lekko kpiąca odpowiedz Tyrona tylko dobiła Simona bardziej. Serce utkwiło mu w gardle, pierś ścisnęła obręcz. Z  bólem niemal Simon wymusił uśmiech, ominął Tyrona szerokim łukiem, zsunął spodenki bez mrugnięcia okiem i wszedł pod prysznic, nonszalancko rzucając przed ramię.
– Nie kłopocz się. Dam sobie radę sam… Możesz wyjść.
Z zamkniętymi oczyma czekał, aż drzwi łazienki się zamkną. Dopiero wtedy opadł na okafelkowaną ścianę ciężko, modląc się o siłę i spokój, który stracił przez tego mężczyznę.
Musi zapanować nad sobą, albo w końcu umrze z upokorzenia przy tym facecie!" (...)

Aby zakupić tego ebooka wystarczy PayPal.

Wyślij płatność na adres email z tytułem ebooka i kwotą do zapłaty, a książka zostanie przesłana bezpośrednio na email, tego samego dnia.

anishyadevlingel.books@gmail.com

Cena 8.99 zł

3 komentarze:

  1. Urocza opowieść o tym jak jedno zdarzenie może przewrócić puste, samotne życie do góry nogami. Nawet nie wiemy, że wpadając na kogoś, możemy zderzyć się z miłością. O tym, że w życiu nie liczy się wygląd, kto co robi, jak się ubiera, ile ma pieniędzy. Ważne jest bycie sobą i nie ocenianie innych kategoriami, jakimi kieruje się część społeczeństwa.
    Dwóch kompletnie różnych mężczyzn zderza się niespodziewanie ze sobą i wkracza niczym huragan w swoje życie. Jeden kocha święta, wpada w wir przygotowań, kupowania prezentów, a drugi prycha na tą całą gorączkę i planuje przez cały czas leniuchować. Tyron nawet nie podejrzewa, jak bardzo jego plany ulegną zmianie. Czy będzie w stanie zmienić siebie, swoje postępowanie, to czym do tej pory się kierował i dać coś z siebie osobie o pięknych, wielkich i za często smutnych oczach?
    Aby poznać odpowiedź, zapraszam do przeczytania cudnej opowieści „Poślizgiem pod choinkę”.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mnie ciarki przechodzą, jak czytam takie pełne miłości, erotyzmu i seksu wytwory. Oj chyba wiem jaki będzie mój poświąteczny prezent ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podobało :) Simon, byłam nim zaskoczona. Jak przeczytałam opinie Ty'a o nim że jest taki ostentacyjny to sobie pomyślałam że pewnie zaraz wyskoczy jakiś z pomalowanymi paznokciami, przewrażliwiony na punkcie swojego wyglądu. Ale myliłam się i się z tego cieszę. Ty był znowu słodki z tą swoją upartością. Simon też był słodki z tym swoim twardym postanowieniem trzymania się swoich zasad. Bardzo mi się podobała ich rozmowa na temat opinii ludzi na temat homoseksualistów, Simon pięknie sobie z nim poradził. Raz nawet mi przeszło przez głowę czy to są poglądy tylko Simona czy też autorka też je podziela. Ogólnie to też bardzo współczułam Simonowi. Wypadek co święta? Dobrze że taki Ty się pojawił i go uratował od kolejnych samotnych świąt i życia. Ten jego przyjaciel też był takim sukinsynem że ja to bym mu taką wiązankę puściła że by mu w buty poszło i nie obchodziło by mnie czy pracy nie stracę. Świetne, świetne. Oby więcej takich tekstów :) I takich autorek :)

    OdpowiedzUsuń

I co sądzisz?