poniedziałek, 24 września 2012

Idę spać...

...a wy się bawcie z 

TRZECIĄ CZĘŚCIĄ

 Budki z pocałunkami 

:) 

Tekst nie betowany 

Jak zwykle czekam na komentarze. Tekst przeniesiony na swoją podstronę.

 

 

Teaser:

***

Dźwiękoszczelne drzwi gabinetu szefa działu Public Relations stłumiły odgłos uderzenia pleców Cory'ego o ich powierzchnię. Nie można było jednoznacznie określić czy to pchnięcie, czy lodowata twarz Connora zbliżająca się do jego własnej, odebrała mu dech. Pewne było, że za chwile przekona się co los dla niego szykuje. Serce bijąc niespokojnie z zaskoczenia i podniecenia prawie zagłuszyło groźne słowa wycedzone przez mężczyznę.
– Nie wyobrażaj sobie, że to ja poleciałem do twojego wuja na skargę. Nie zniżaj mnie do swojego poziomu!
– Gdzieżbym śmiał odparł arogancko, choć na lekkim bezdechu. Niczego sobie nie wyobrażam na twój temat. Nie muszę.
– Niewdzięczny palant! – Connor znów pchnął go na drzwi niespecjalnie delikatnie, mnąc w dłoniach jego koszulę i warcząc mu prosto w twarz.
Cory jęknął zdumiony i pozbawiony tchu. Zbyt blisko siebie się znajdowali, bo jedyne o czym mógł myśleć, to były ponętne usta znajdujące się tak blisko niego, a tak daleko jednocześnie. Tak bardzo chciał się przyssać do nich, choć zaciśnięte były w cienką linię, że na języku poczuł metaliczny posmak krwi, kiedy przygryzł dolną wargę, chcą się opanować.
Z całą pewnością źle by się to dla niego skończyło.
 Ciemnoniebieskie oczy ciskały w niego błyskawice, a granatowe obwódki na tęczówce, wręcz wydawały się ciemnieć z każdą sekundą, kiedy Connor z dezaprobatą spoglądał na niego. Długie, czarne rzęsy okalające jego oczy nadawały mu lekko demonicznego wyrazu. Mimo to, Cory w tym momencie jedyne czego pragnął to móc ująć tę przystojną twarz w dłonie i zacałować na śmierć.
Przecież do cholery powinien raczej martwić się o to, że Connor skopie mu tyłek!
St. Charles wyczuł chyba jego rozpalone spojrzenie na swoich wargach, bo wyszczerzył zęby warcząc z wściekłości. Brutalnie gniotąc perfekcyjnie białą koszulę Cory'ego, jednym szarpnięciem obrócił ich i zanim młodszy mężczyzna zdołał się zorientować, został ciśnięty na wielki, obrotowy fotel.
Oniemiał, a słowa dezaprobaty utknęły mu w gardle. Opadł na siedzisko prawie bezwładnie. Nie bał się, choć serce chciało wybić sobie drogę na zewnątrz wprost przez żebra. Oszołomiony mrugał, szukając słów, które w głowie odbijały mu się echem, ale nie znajdowały ujścia z jego rozdziawionych w szoku ust. Chciał uciekać, chciał się bronić lub kłócić, ale nie potrafił zareagować. Jak sparaliżowany wpatrywał się w przyczynę swojego cierpienia. Nie zamierzał dać się zastraszyć. Zanim jednak zdołał poderwać się na nogi czy zaprotestować, Connor już stał pochylony nad nim, opierając się rękami na oparciach po obu stronach, blokując wszelką drogę ucieczki.
– To, że nie wniosłem oskarżenia nie oznacza wcale, że nie poniesiesz kary, za to co zrobiłeś wysyczał przez mocno zaciśnięte zęby. – Poniesiesz konsekwencje swojego wyskoku, ale nie zasługujesz na to, aby wylecieć z pracy.
– Zbytek łaski! Cory nie wiedział co robić, ale nie jedno było pewne, nie zamierzał ustąpić pola. I bez względu na to jak bardzo pragnął znajdować się wszędzie tylko nie tutaj, nawet nie drgnął, kiedy Connor zazgrzytał zębami wkurzony. – Niczego od ciebie nie potrzebuję i nie boję się ciebie!
– Błąd, który może cię drogo kosztować… – mruknął złowieszczo Connor. Mała żyłka wręcz pulsowała na szczęce atakującego mężczyzny. Cory odpowiadając własnym twardym spojrzeniem, zaparł się obiema rękami o jego szeroką pierś, aby go odepchnąć. Pikantny, zmysłowy zapach Connora uderzał mu do głowy i nęcił, kusząc, aby się przytulić do silnego, promieniującego ciepłem ciała. A tego nie było mu wolno zrobić. Nie było i nigdy nie będzie wolno. Zaparł się z jeszcze większą siłą, zdeterminowany znaleźć się jak najdalej od tego człowieka. Potężniejszy mężczyzna nawet nie drgnął, uśmiechając się nagle drapieżnie. – Teraz się opierasz? Czy to nie jest troszkę za późno?
Andrews syknął wściekły na tę jawną prowokację. Pięć minut jeszcze nawet nie minęło odkąd został dość bezpardonowo zaciągnięty do gabinetu Connora, a ten po raz nie wiadomo który doprowadził go do szału w mgnieniu oka. Bezmyślnie, reagując na czystej adrenalinie i instynkcie, chwycił jedwabny, mega drogi krawat pochylającego się nad nim mężczyzny i pociągnął dosyć brutalnie w dół.
Okrzyk protestu stłumił własnym językiem.
Brutalny, praktycznie bolesny pocałunek trwał krócej niż tego pragnął, ale zmienił bieg jego krwi w rwący potok. Connor jednak nie miał zamiaru dać się tym razem tak łatwo uwieść, bo Cory zmuszony został, aby się ugiąć pod jego wolą. Stracił kontrolę w mgnieniu oka, kiedy jego wargi zostały zmiażdżone za karę. Pocałunek był jak porażenie prądem i trwał nie wystarczająco długo, aby którykolwiek z mężczyzn nim się nasycił. Wystarczył  jednak by na nowo zasmakowali namiętności i pragnienia. By wróciły wypierane przez obu wspomnienia.
– Nie tak szybko, chłopczyku wymamrotał Connor odrywając od siebie gorące, spuchnięte wargi Cory'ego, wplatając długie palce w jego jedwabiste blond włosy z tyłu głowy i bezlitośnie odchylając mu ją do tyłu lekkim szarpnięciem. Ciche syknięcie zignorował jakby go nie było. Najwyraźniej odniosłeś mylne wrażenie, że możesz brać co chcesz
– Biorę tylko to co dostaję dobrowolnie… – odwarknął Cory niezrażony. Jego pierś opadała od gwałtownych oddechów nad którymi próbował zapanować. Ciemny, gorący rumieniec palił mu twarz, a żołądek trząsł się. Nienawidził być jednocześnie podniecony i wściekły, a to były zazwyczaj dominujące uczucia w towarzystwie tego mężczyzny. Nie zmuszam cię do niczego, czego sam byś nie chciał
Connor poczuł jak krew uderza mu na twarz i do głowy. Wepchnął się między kolana siedzącego Cory'ego i praktycznie wdusił go w oparcie, boleśnie zaciskając palce na szczupłych ramionach swojego towarzysza.
– Nie masz bladego pojęcia czego chcę wymamrotał pochylając się jeszcze niżej i dysząc mu w twarz. Ich oddechy zmieszały się, sprawiając, że Cory musiał kilkakrotnie przełknąć, bo zaschło mu w ustach. Connor zmrużył oczy przyglądając mu się uważnie i obserwując każdy jego najmniejszy ruch, i reakcję. Praktycznie leżał na nim, bo odchylający się fotel ustępował, przed jego wściekłym naciskiem i sporym ciężarem, wydawał się jednak tego nie dostrzegać, tak skupił się nad werbalną potyczką. – Nie masz nic! Nic! Czego był pragnął! Bawi mnie po prostu to, jak bardzo zdajesz się mnie pożądać
– Kłamiesz! krzyknął zraniony do żywego Cory. Serce dławiło go w gardle, a upokarzające łzy zapiekły pod powiekami. Najbardziej na świecie chciał się oszukiwać, że było inaczej, że miał coś, czego Connor mógłby zapragnąć. I nie miało znaczenia jak bezsensowne pragnienie to było. Chwycił biodra ukochanego i odpychając go całą siłą jaką posiadał zmusił do wyprostowania się. Kiedy tamten chcąc zachować równowagę ustąpił pod silnym naciskiem, Cory wykorzystał moment zaskoczenia i wtulił twarz w obrzmiałe z podniecenia krocze znajdujące się tuż przed nim.
Obaj jęknęli na głos.
Przyjemność sprawiła, że Connor musiał zablokować uginające mu się nagle kolana. Nie potrafił wyartykułować cisnącego mu się na usta protestu, choć bardzo chciał. Chciał móc oburzyć się i wściec. A jedyne co mógł to przytulać głowę jasnowłosego mężczyzny, trącego o jego nabrzmiałego penisa policzkiem i nosem. Dwie cienkie warstwy materiału nie chroniły wrażliwego organu przed ciepłym oddechem ani rozkosznym tarciem. Sprytne szczupłe dłonie znalazły drogę pod jego schludnie schowaną za paskiem koszulę i wślizgnęły się pod spód, sunąc mu po plecach i żebrach wstrząsając całym ciałem. Zimne dreszcze spłynęły mu po kręgosłupie, stawiając każdy najmniejszy włosek na baczność. Gęsia skórka obsypała jego pierś, a sutki zmieniła w maleńkie supełki.
– Mam dość twojej zabawy! wyjęczał w końcu, odrywając gorące dłonie błądzące mu po skórze, rysując erotyczne obietnice. Nie pozwalały mu myśleć. Chciał zrobić krok do tyły, ale jego nogi ważyły tonę i czuł się jak uwięziony w miejscu. Cory zignorował go i nadal muskał nosem całą dumnie prężącą się pod czarnym materiałem męskość. Mamrotał do siebie wchłaniając coraz więcej podniecającego i uzależniającego zapachu rozgrzanego ciała. Nie chcę tego, rozumiesz?! – praktycznie wrzasnął w ostateczności St. Charles, mimo to wypychając w naturalnym odruchu biodra, jakby jego ciało lepiej zdawało sobie sprawę z jego pragnień i potrzeb.
Cory znieruchomiał przez moment. Nadal przytulony, objął ramionami szczupły pas swojego ukochanego i spojrzał w górę, wbijając spojrzenie w zaskoczonego Connora. Ich spojrzenia starły się, tak jak i ścierały się ich osobowości, i charaktery.
– Nie chcesz? – wymamrotał schrypniętym głosem, ironicznie unosząc brew. Zanim otrzymał jakąkolwiek odpowiedz, delikatnie zacisnął zęby na przekrwionym organie, ssąc materiał i mocząc go śliną. Oddech Connora utknął mu w gardle i zamiast odpowiedzi wyrwał mu się tylko charczący dźwięk. Cory złożył pocałunek na kuszącej wypukłości. Jeden i drugi, dociskając rozpalone wargi do wilgotnego materiału. Dłonie zaciskał prawie boleśnie na nieświadomie poruszających się biodrach. Nie skończył jednak jeszcze swoich tortur. – Nie będziesz chciał, nawet jeśli rozepnę pasek i zamek w twoich spodniach? Wsunę do środka dłoń i zacisnę ją na twojej seksownej, ponętnej męskości? – pytał cicho i prowokacyjnie, uważnie obserwując reakcje swojego partnera.
– Nie! – zawołał Connor, dla podkreślenia protestu nawet kręcąc głową. Nie drgnął jednak z miejsca, zaczerwieniony i zły jednocześnie za uleganie sztuczce.
– Nie chciałbyś, abym zaczął wolniutko lizać cię od czubka po samą nasadę i spowrotem? Ssał wolno? Żebym zlizał każdą słoną kroplę twojego pobudzenia? Wiesz, że pamiętam… jak szybko się podniecasz, kiedy pieszczę cię tuż pod żołędzią? zapytał, chuchając przez materiał dokładnie we wspominane miejsce. Connor warknął w odpowiedzi, co Cory zupełnie zignorował. Żałowałem, że nie mogłem cię posmakować… – wymamrotał z ustami przyciśniętymi do pulsującego organu  – …nie chciałbyś tego? Gdybym wessał cię głęboko do ust, to byś się opierał?
Przełykając ślinę ze złością i podnieceniem, Connor pominął milczeniem prowokację. Oderwał za to jego głowę, po raz kolejny lekkim szarpnięciem i przyglądał mu się przenikliwie, i twardo. Cory uśmiechnął się lekko.
– Co cię wkurza bardziej? To że mnie pragniesz wbrew własnej woli… czy to, że ja to wiem?   
Jednym szybkim pchnięciem Connor znów miał uwięzionego blondyna na fotelu.
– Nie. Wkurza mnie to, że wydaje ci się, że to ty ustalasz zasady tej zabawy a tak nie jest… – wycedził dyrektor PRu ponurym tonem.
Cory zamrugał zaskoczony chłodem i opanowaniem rozpalonego jeszcze przed chwilą mężczyzny. Zebrał swoje rozbiegane myśli i godność, i praktycznie taranując sobie drogę wstał z fotela, przepychając Connora. Miał zamiar wyjść stamtąd zanim padnie na kolana i zaproponuje niechcianego loda temu draniowi, taki zdesperowany i spragniony był.
– Widzisz… jest jeden poważny błąd w twoim rozumowaniu. – powiedział, zmierzając do drzwi z determinacją. Chciał wyminąć sztywno stojącego mężczyznę i zwiać, póki mógł logicznie myśleć. Dla mnie to nigdy nie była zabawa

                   

Spoiler dla CZĘŚCI CZWARTEJ:
                                      

 (…)


– Nie tak, nie w ten sposób… – wyszeptał zdławionym z pragnienia głosem, patrząc głęboko w oczy Connora. Następnego takiego razu by nie przeżył. – Kochaj się ze mną, albo odejdź. Nie wykorzystuj mnie.
Connor zgrzytnął zębami.
– A ty nie wykorzystujesz mnie? – zapytał zaciskając pięści na koszulce Cory'ego. Miał ochotę nim potrząsnąć.
– Nie… – Młodszy mężczyzna potrząsnął głową ze smutkiem. – Ja cię tylko kocham… 
                                                                                            (...)

9 komentarzy:

  1. Connor ma w życiu wszystko, poza jedna rzeczą, którą jest miłość. Bez niej nawet największe sukcesy nie są pełne. Miał złe doświadczenia z kobietami, to nie znaczy, że zawsze tak będzie. Założę się, że te kobiety i tak go nie kochały. Kochały jego władzę, seksapil, ale nie Connora. Z Corym jest inaczej. Co chyba najbardziej Connora przeraża.
    Bardzo mi się podobało to jego miotanie się po gabinecie. Niby ma pracować, ale wszystko wydaje się takie nijakie, nie wie co robić, nie widzi na dokumentach liter. Minął tydzień czasu, a on nie umie się pozbierać. Coś w tym musi być. Cory wbił się w jego umysł i ciało dość mocno.
    A Margo jak widać działa. Wredne babsko. I co Cory zagraża niektórym? Pewnie rzuci się na pierwszego faceta i dobierze się do niego. Wiadomo czyja to sprawka. Kto podsyca ten wątek nienawiści. Margo w tym pocałunku widziała więcej niż inni. Teraz się obawia, że przez Cory'ego, nie złapie w sidła Connora. A była tak blisko.
    Dobrze, że Connor nie wniósł oskarżenia, jego plan o wiele bardzie mi się podoba. :D Tylko chyba nie bardzo poszło po jego myśli. :DD

    „Maleńkie, słodkie, miękkie uszko…” Mrauuu. Myśli Connora idą właściwym torem. :D Tak trzymaj chłopie.
    „Nie zmuszam cię do niczego, czego sam byś nie chciał…” Święta prawda. Connor może nie ulegać, ale to robi, bo tego pragnie. Może wyrzucać sobie z głowy, że tego chce, ale ciało go nie oszuka. Podąży za pragnieniami, które wzbudza Cory.
    „– Nie oczekuję, aby klękał przede mną ktoś, jeśli ja nie jestem gotów klęknąć przed nim” To mi się strasznie spodobało. Dla mnie oznacza, to, że jakkolwiek by nie mówił lub coś robił, to chce ta osobę mimo wszystko traktować równo.

    „Connor schylił się i jednym długim, torturująco wolnym liźnięciem (...)” Z trudem zbieram szczękę z podłogi. WOW, nie spodziewałam się tego. Zrobił to *dziki pisk*
    A potem to już się rozpłynęłam:
    "Nie biorę niczego, czego sam nie jestem skłonny oddać" To jest cholernie dobre. Czyżby to znaczyło, że byłby w stanie sam się oddać Cory'emu? Oczywiście najpierw czekam na scenę z Corym na dole. :D

    Kochan, gorąco było. Już raz na jednym blogu napisałam, że potrzebuję zimnego prysznica, tutaj też. Mam gęsią skórkę. Cudnie. Tak piszesz, że czuję to ich pragnienie. Awwww.

    Biedny Cory *tuli go* Nie płacz, kochanie. Connor już zaczyna rozumieć parę rzeczy.
    Podoba mi się przemiana Connora. Jego obudzenie się. I rozumem strach Cory'ego. Boi się. Jego zdaniem Connor się zabawi i kopnie go w cztery litery. Ale ja już czuję, że tak nie będzie. :D

    A ten spojler, to mega nakręcenie na następną część. Ty naprawdę chcesz, żeby czytelnicy nie dawali Ci spokoju. :DDD

    Dzięki za super część.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luano uwielbiam twoje komentarze :D i bardzo ci za nie dziękuję. Za każdym razem czekam na bezdechu na to co mi napiszecie, ale dzięki tobie czuję się doceniona i zrozumiana. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, że tak bardzo wciągnęło cię życie moich bohaterów.
      Cenię sobie twoją opinię i jestem, i będę ci zawsze za nią wdzięczna.
      Pozdrawiam gorąco i ściskam
      AkFa

      Usuń
  2. Wspaniała część tego wwiercającego się w pamięć opowiadania. Pasja, uczucia tu krążą w pełni. Pozostaje tylko czekać, kiedy Connor podda się temu uczuciu. Cudownie, ale jestem nie nasycona. :)

    Elle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że i tym razem pozostawiłam lekki niedosyt, bo mam nadzieję, że będziesz dzięki temu wracać po więcej, a nawet kiedy opowiadanie się skończy będziesz je wspominać i do niego wracać.

      Kiedy już będzie zakończone dla każdego chętnego utworzę eboooka :D

      Pozdrawiam cieplutko
      AkFa

      Usuń
  3. Dlaczego miałam wrażenie, że będą tylko trzy części?? Cieszy mnie strasznie że się pomyliłam :D
    Troszkę szkoda mi Connora. Bidak nie może dojść do ładu ze swoimi uczuciami. Ale widać, że jednak powoli godzi się z tym że Cory wywołuje w nim takie uczucia. Podobała mi się postawa Cory'ego w gabinecie wujka na rozmowie. Nie przyszedł wystraszony tylko trzymał się swojej racji. Connor też mi zaimponował tym że jednak nie wniósł oskarżenia i chce to załatwić osobiście :D Postawa wujka też była moim zadnie bez zarzutu. Pokazał że nikogo nie faworyzuje nawet jeśli to rodzina. Ale widać że ta sytuacja jak by troszkę go przerosła i chyba mu jednak ulżyło że Connor nie wniesie oskarżenia. Ale może to tylko moje odczucie :)
    Margo...nie lubię jej i to bardzooooo ;) Luana ma rację. Zobaczyła w tym pocałunku coś więcej i poczuła zagrożenie dla swoich planów.
    A teraz przejdźmy do sceny w biurze ......na fotelu.......wow....wow.....wow...... to było po prostu .....ach :D Tą scenę czytałam może ze cztery razy jak nie więcej. Ta pasja, te uczucia które się w nich kłębią można poczuć w każdym słowie które napisałaś.
    Uwielbiam Connora za to, że jest taki zdecydowany i wie czego chce pomimo zagubienia w swoich uczuciach. I Cory sięgający bez wahania po to czego pragnie, może z lekkim strachem ale jednak odważnie.
    "– Nie oczekuję, aby klękał przede mną ktoś, jeśli ja nie jestem gotów klęknąć przed nim" Za to zdanie chyba pokochałam Connora :)
    Końcówka troszkę mnie zasmuciła ale i dała nadzieję. Szkoda mi się zrobiło Cory'ego. Chyba poczuł się odrzucony i wykorzystany. Nie zdaje sobie sprawy, że Connor powoli godzi się ze swoimi uczuciami, i że jednak jest przed nimi jakaś przyszłość :)
    Spoiler dobił mnie. Nie wiem dla czego mam wrażenia, że na wyznanie Cory'ego Connor odpowie coś zgryźliwego ;) Wiem to moja spaczona wyobraźnia jak zwykle podsuwa mi najgorsze scenariusze ;)
    Dużo wenyyyyyyy i czekam z niecierpliwością na kolejną część :)
    Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz trochę racji, ale nie powiem w czym... :D będziesz musiała zaczekać, aż się ukaże część czwarta.

      Jak zwykle dziękuję za komentarz, jest cudowny i bardzo się cieszę, że sprostałam zadaniu i moje opowiadanie ci się spodobało. Mam nadzieję, że tak pozostanie!
      Pozdrawiam i zapraszam do siebie jak najczęściej.
      AkFa

      Usuń
  4. Connor to idiota.. bez obrazy XD. ale to, jak rani Cory'ego.. ja na miejscu Cory'ego przywaliłabym mu z pięści, powiedziała, że ma się pieprzyć i jak bardzo boli mnie jego zachowanie. ale, ale.. nadzieja na to, że jednak Connor zmądrzeje, jest! już wyobrażam sobie, jak on się w nim zakocha. będzie go na rękach nosił! :D
    a Cory jest niezły. taki opanowany w tym gabinecie wujka był. tylko to wszystko tak bardzo go boli.. a jak wyszedł z jego gabinetu zapłakany.. kobieto, miałam ochotę płakać razem z nim! aż się serce kraja, jak się czyta o jego bólu. ale pewnie wszystko zostanie mu wynagrodzone :).
    scena seksu.. mrau! Ty piszesz najlepsze sceny seksu, jakie gdziekolwiek czytałam :). no i bardzo cieszy to, że Connor Cory'ego pragnie.
    mam więc nadzieję, że czwarta część będzie niedługo! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpienie jest nieodzowną częścią życia tak jak i miłość, bez niego nie docenialibyśmy w pełni tego co posiadamy. Cory cierpi, ale ma dość twardy charakter i jest inteligentny. Nie daje sie zaszczuć. Miłość do Connora to jego słabość, ale zna własną wartość na tyle, by wiedzieć co mu się od życia należy. Dlatego nikt ani wuj, ani Margo, ani sam Connor nie mogą go zgnębić :D

      Dziękuję serdecznie za komentarz. Mam nadzieję, że wszystkie kolejne części również ci się spodobają :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Kocham Cie Connor. wyjdziesz za mnie?
    :D uwielbiam Connora i jego wladczosc awwwww. i w ogole seks C&C zdecydowanie trafil do mojej TOP10 :D
    a czwarta czesc bedzie ostatnia? bo cos mi sie wydaje ze poplyna milosne wyznania od obu chlopakow i wszystko bedzie cacy. chociaz jeszcze musza podzielic sie ta radosna nowina z reszta swiata a to moze juz nie bedzie takie kolorowe i moze przeciagnac sie do nastepnych czesci. hmmm. oby tak bylo. mam nadzieje ze ich bliscy i koledzy z pracy beda niezadowoleni i Connor bedzie musial bronic swojego skarba. awwwww Connor pokaz kto tu rzadzi <3
    a jesli chodzi o bledy to sa tylko literowki. prawie niezauwazalne.
    wenywenyweny :D
    JessicaJung.

    OdpowiedzUsuń

I co sądzisz?