czwartek, 20 września 2012

Plany


Przekonałam się, że zawsze kiedy planuję sobie coś, nic z tego nie wychodzi. 
Między innymi dlatego 'powiadamiam' znajomych, że 'nie robię' grilla w ten weekend ;)
Dziś zapaliłam sobie moją ulubioną jaśminowo-waniliową świeczkę, naszykowałam sobie ogromny kubek kawy, wyciągnęłam mój-przez-konfiskatę-mężowi(czyt.zajumany) puszysty koc i zdecydowałam, że będę kończyć kolejną część Budki z pocałunkami. Nieśmiało nawet licząc, że na jutro mi się uda skończyć i mile was zaskoczyć...

Problem z tym, że nadal nie napisałam ani słowa. Po głowie chodzi mi tysiąc pięćset pomysłów i myśli, ale Cory i Connor ni cholery!
Wiem, że nie wymuszę z siebie opowiadania, bo byłoby do kitu. Nie mam też pojęcia jak się 'wprawić' w nastrój. 
Postanowiłam więc, że napiszę choć posta, abyście wiedzieli co mi chodzi po głowie.
A jest tego trochę, może dzięki temu uda mi się wszystko posegregować i ruszyć naprzód. 


Przede wszystkim nowe opowiadanie nie daje mi spokoju. Nowe, ale stare jednocześnie, bo było tak naprawdę jednym z pierwszych jakie wymyśliłam, a właściwie do którego wracałam wciąż na nowo. To jest taki bardzo słitaśny romans. Taki typowy kanapowiec-pocieszyciel, kiedy miałam doła. Zawiera w sobie wszystko to co uwielbiałam, odkąd tylko zaczęłam czytać, w książkach. Dawkowane napięcie, podpuszczanie, prowokacja i podniecenie sięgające zenitu. Niedopowiedziane sugestie, udawanie, że nie dostrzega się oczywistości, uwodzenie i testowanie granic. Po prostu wszystko co najlepsze w gorącym romansie z dwoma przystojnymi mężczyznami w roli głównej.

 Moi bohaterowie Alec i Jericho to koledzy, którzy poznali się przez internet przy współpracy nad jednym projektem. Wygrali i zostali wstępnie zatrudnieni przy jego tworzeniu. Zamieszkują razem, bo żadnego z nich nie stać na osobne mieszkanie. Aby zostać zatrudnieni muszą dokończyć projekt nad którym pracują. Albo obaj, albo żaden nie dostanie pracy w prestiżowej firmie dla której powstaje projekt. A ta praca jest dla nich jak spełnienie marzeń.
Początki ich znajomości nie są najlepsze. Alec ulega wypadkowi samochodowemu, kiedy ktoś taranuje go i spycha z drogi. Wszystko co miał było w aucie, które jest skasowane na barierce autostrady. Poturbowany z wybitym barkiem zostaje z tym, co ma na sobie, a i to jest zakrwawione i podarte.  W mieście (jeszcze nie wiem czy umieszczę akcje w jakimś prawdziwym czy zmyślonym) gdzie ma zamieszkać ma tylko jednego przyjaciela, dość odległego kuzyna Ariela, który wyprowadził się z ich niewielkiej mieściny po tym, jak ich rodzina stwierdziła, że nie może znieść skandalu z 'wyautowaniem' ekscentrycznego mężczyzny. Alec bardzo go jednak lubił i nigdy nie podzielał opinii swojej rodziny na temat homoseksualizmu. Zwraca się więc do niego z prośbą o pomoc. Bez auta, bez pieniędzy z adresem wetkniętym w tylną kieszeń jeansów, prosi kuzyna o pomoc w znalezienie mieszkania w którym powinien już na niego czekać jego współlokator. Ariel oczywiście stawia się w szpitalu i proponuje mu wspólne mieszkanie i opiekę. Alec jednak nie chce się narzucać kuzynowi i jego partnerowi, odmawia więc, przyjmując jedynie torbę najpotrzebniejszych rzeczy, wykupienie recepty i podwiezienie do opłaconego z góry na trzy miesiące mieszkania.

Jericho otwierając drzwi poturbowanemu, obolałemu, posiniaczonemu mężczyźnie nawet się nie spodziewa, że właśnie rozpoczął się początek reszty jego życia. Niezbyt kulturalna reakcja mężczyzny na widok przystojnego, aczkolwiek ekscentrycznego Ariela  rozpętuje burzę. 
Alec zawsze bronił kuzyna i kilka ran nie było wystarczającym powodem, aby nie zrobić tego i teraz. Żegna Ariela grzecznie, ale szybko, aby się go pozbyć i bierze zaskoczonego Jericho w obroty.
Strach, ból, śmierć, która mignęła mu przed oczyma zmienia w nim sposób myślenia i postrzegania życia. 
Iskry lecą podczas kłótni, którą urządza niepoczuwającemu się do winy współlokatorowi, który nie ma za dobrego mniemania o homoseksualistach, a już zwłaszcza tych, których określa jako 'przegiętych'. 
W szale kłótni i wyzwisk Alec sprowokowany stawia ultimatum przystojnemu Jericho. Albo się na nie zgodzi, albo on wyjeżdża nie oglądając się za siebie i zostawiając projekt, który bez niego padnie i Jericho, który zostanie bez pracy i perspektyw. 
Cóź...
powiem tak...
Jericho stanie przez ogromnym wyzwaniem. Przekona się, że jego poglądy i wyobrażenia giną w zderzeniu z rzeczywistością, i pociągającym Aleckiem.
Obaj jednak są zbyt uparci, aby się poddać. Alec zamierza udowodnić mu jak bardzo błędne wyobrażenie ma na temat życia, uczuć i związków między mężczyznami. Zwłaszcza, że uważa, że jego współlokatorowi nie starczy odwagi na taki związek. 
A Jericho jest zdeterminowany nie wracać do dawnego, samotnego i trudnego życia. Nie zamierza się ugiąć, przed tak bzdurnym i głupim jego zdaniem wyzwaniem.

Obaj lądują więc w sytuacjach i 'pozycjach', w których już nie do końca jest pewne co jest prawdą, co jest wymuszoną bliskością, a co zżerającą ich obu ciekawością. 
W końcu co zrobić z ultimatum:

"Związki między mężczyznami są dla ciebie… takie skomplikowane i niezrozumiałe – wymamrotał Alec, nie spuszczając z niego spojrzenia. – Nie martw się. Pomogę ci je zrozumieć. Teraz dla odmiany, to ty poudajesz, że nie jesteś hetero. Bez mrugnięcia okiem zmusiłbyś Ariela do tego, żeby całe życie udawał kogoś kim nie jest. Żeby ukrywał prawdziwego siebie i swoje pragnienia. Pora najwyższa posmakować własnego lekarstwa. Przez kolejne trzy miesiące, w trakcie pracy nad systemem, będziesz moim chłopakiem. Będziesz zachowywał się jak najczulszy, najbardziej zakochany mężczyzna jaki chodzi po tej ziemi. Musisz mi udowodnić, że jesteś normalnym człowiekiem, zdolnym do uczuć... albo wychodzę stąd i radź sobie sam w swoim zakłamanym, przesyconym nienawiścią życiu."

Proste? 
Wcale nie, zwłaszcza, że może wypadek wcale wypadkiem nie był :D



Moje opowiadanie nie ma tytułu, ale ma prawie wszystko inne. Przez chwile Jericho zamieniał się w mojej wyobraźni w prawdziwego drania i sama nie byłam pewna czy chcę stworzyć to opowiadanie. Wszystko mi się wymykało z rąk, sama nie wiem dlaczego. Coraz wredniejsze zachowania i poczynania Jericho sprawiało, że zakończenie zaczynało być niepewne i okupione łzami, a na takie nie chciałam się godzić i nie chciałam, aby Alec cierpiał. Był moment w którym chciałam zrezygnować z tego opowiadania uznając je za nieudane. Teraz jednak gnębi mnie i ciągle wracam do niego myślami. 


Może dlatego, że raz po raz spotykam się z opiniami, że moje opowiadania, choć wspaniałe to są nierealne w naszym "prawdziwym" życiu. 
Otóż, ja myślę inaczej. 
Nie chcę, aby moje książki były postrzegane przez pryzmat życia moich czytelników, ale żeby to ich życie było postrzegane przez pryzmat moich historii.
W końcu rzeczywistość jest względna dla każdego człowieka. To co jest moją rzeczywistością, nie jest rzeczywistością kogoś innego. Są ludzie, którzy wierzą, że nasz los jest z góry zaplanowany. Ja wierzę, że sami go kreujemy, choć nie zawsze wszystko udaje nam się osiągnąć. Nie zmienia to jednak faktu, że nie mamy próbować czy, że mamy mniej dla siebie wymagać. 
Ja chcę wszystkiego. Pragnę wielu rzeczy w życiu i nie zamierzam ograniczać się, tak długo jak długo to czego pragnę i chcę nie krzywdzi innych. 
To my sami najczęściej się ograniczamy. Obawami, niepewnością i brakiem wiary w siebie. 
Czasem przejmując się ludźmi, którzy na to nie zasługują, bo nie przejmują się nami.

Jak znam siebie chyba otworzę kolejne okienko Worda i będę zapisywać historię Aleca i Jericho, jednocześnie pisząc Budkę z pocałunkami.
Niekiedy zdarza się, że mam otwartych kilka okienek i skaczę między nimi, bo nie mogę się powstrzymać. Pomysły zalewają mnie i to nie koniecznie na ten temat na który chciałabym pisać. Tego nie da się zaprogramować. A walczyć z tym nie idzie.
Dlaczego tak jest? Nie wiem...

6 komentarzy:

  1. Wiem jedno, że chcę czytać o Alecu i Jericho. Tym opisem sprawiłaś, że będę teraz siedzieć, jak na szpilkach i czekać, kiedy dasz to nowe, a zarazem stare opowiadanie. Ciekawi mnie jaki tytuł wymyślisz. :D A ultimatum jest cudne. Jak ja kocham takie rzeczy.
    Pamiętam jak pisałaś mi o Jericho, o tym jakim jest draniem. Mówiłam, żebyś dała mu szansę. Przyjdzie taka chwila, że zrozumie to czego pojąć nie może. A taka postać doprowadza do szału. Z czasem jednak łamie się, a z oczu opadają klapki, które przesłaniały prawdę.
    Pisz, czekam na wszystko co wyjdzie spod Twojej ręki.
    A Cory i Connor pewnie chcieli sobie poszaleć bez Ciebie i woleli być o nich nie pisała. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "woleli być o nich nie pisała" miało być "byś"^^

      Usuń
  2. pomysł na nowe opowiadanie jak zawsze świetny i cudowny :). czy nie mogę się doczekać? oczywiście! ale będę czekać cierpliwie, bo wiem, że warto. wszystko, co napiszesz, jest genialne. uwielbiam takich drani, jak Jericho, którzy najpierw zapierają się wszystkim, co możliwe, a potem jednak potrafią przejrzeć na oczy i żyć po swojemu. wiem też, że już współczuję Alecowi.
    co do "Budki z pocałunkami".. ja poczekam :). wiem, że pisanie na siłę, to najgorsze, co można zrobić. a im się czeka dłużej, tym lepiej smakuje :D.

    pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję miłe panie Luana i Ay za komentarz, za wsparcie i za zachętę :) Potraficie mnie zmotywować jak nie wiem co. Budka wczoraj w nocy jakoś ruszyła do przodu i może już będzie lepiej :) Nie mniej jednak zabieram się za pracę, bo widzę, że pomysły się piętrzą :P
    Pozdrawiam cieplutko
    AkFa

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja czekam na zrealizowanie tych planów. Opis opowiadania bardzo interesujący. :)

    Elle

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez czekam jakby kto pytal :-)

    OdpowiedzUsuń

I co sądzisz?