czwartek, 12 kwietnia 2012

Research i risercz

Kiedy powstaje w mojej głowie nowy pomysł na historię, z miejsca oznacza to wiele czasu spędzonego na szukaniu informacji, których będę potrzebowała do napisania tej historii. 
Nie powiem, abym była wielką fanką tego etapu w pisaniu. 
Z kilku powodów. 
M.in właśnie dlatego co rozgraniczam właśnie między: research i risercz. 

Reasearch - traktuję poważnie. Wiadomości, które wówczas szukam, są bardziej konkretne. Zazwyczaj dotyczą kwestii prawnych, medycznych, miejsc, faktów. Staram się wówczas dotrzeć do jak najrzetelniejszych źródeł.  Niekiedy zajmuje to naprawdę dużo czasu i oprócz szukanych informacji, wchłaniam mimochodem wiele innych, mniej potrzebnych mi, w danym momencie, wiadomości. Czasem wręcz, dostarczają mi nowych pomysłów, na nowe historie.

Z kolei to co nazywam "riserczem" - to buszowanie po internecie i szukanie informacji "u źródeł". Jak każdy może sobie wyobrazić, żaden pisarz nie jest w stanie poznać setek ludzi, być w milionach miejsc, czy przeżyć niezliczonej ilości emocji i uczuć. 
Musi jednak o takich pisać. Najlepszą więc opcją, w moim mniemaniu, w takiej sytuacji jest korzystanie z doświadczenia i przeżyć innych ludzi. Nasz wspaniały internet, w dobie tak zaawansowanej technologicznie, to po prostu cud i niewyczerpane źródło informacji. 
Ludzie lubią, a może nawet muszą, czasem wyżalić się, pochwalić, poszukać towarzystwa. Tysiące blogów, postów i forum powstało właśnie z myślą o tym, aby zaspokoić ciekawość, znaleźć wsparcie, pomoc czy nawet towarzystwo. Bez obaw i strachu - dzięki anonimowości internetu - wiele osób wówczas może pisać o tym co przeżyło czy czuje. Dla autora to czysta rzeka emocji, uczuć i doświadczeń, które mogą przytrafić się jego bohaterom. 
Ja jak to ja, ciekawa i nigdy niezaspokojona - no pun intended :) - skupiłam się również na czymś innym - komentarzach do artykułów, postów czy wypowiedzi. 
I TU był szok!
Przyznam, że rozczarowałam się i wkurzyłam, czytając je, więcej razy niż chcę wspominać. 
Zwłaszcza, kiedy skupiłam się na tematyce, która mnie interesuje z racji, tego nad czym pracuje, czyli związkom i wszystkiego co dotyczy homoseksualizmu. 
Moich kilka komentarzy zostało wycofane, lub wręcz nieopublikowane, ale nawet bardzo mnie to nie zdziwiło. Za to co mnie dziwiło, to że chamskie, homofobiczne, uwłaczające innym komentarze były publikowane bez problemu. 
To jeszcze nic. Z wręcz niezdrową fascynacją miałam okazje zaobserwować i przekonać się W JAKI sposób ludzi myślą - czy może raczej, nie myślą wcale w Polsce?
Piszę w Polsce, bo czytając angielskie i amerykańskie posty, nie napotkałam aż takiej eskalacji niewiedzy, głupoty i bigoterii. Choć wcale nie twierdzę, że tam jest idealnie. Niestety, przykro to mówić, ale idiotów jest na świecie wieluuuuu. Inni po prostu zdają sobie sprawę z tego, że po za granicami naszego pięknego kraju, istnieje cały wielki świat.
Co wydaje się nie docierać co do poniektórych ludzi.
Między innymi miałam okazje brać ostatnio udział w dyskusji na MaySay o Homoseksualizmie i Adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. (dla zainteresowanych:http://www.maysay.com/pl/64092)
To co ludzie myślą i jak myślą, niekiedy mnie przeraża. Nie wyobrażam sobie, że moje dzieci, mogą w przyszłości żyć, w świecie pełnym takich ludzi. 
Powiem jednak szczerze, że zdeterminowało mnie to do dalszego pisania, bo może moje historie coś zmienią, coś pomogą, komuś oczy otworzą. Jeśli nie, może zwyczajnie komuś sprawią przyjemność. Choć mnie otrząsa czytając te niektóre komentarze, to przynajmniej mam szanse nadać moim historiom* realistyczny rys. Bo niektórych tych rzeczy w życiu sama bym nie wymyśliła.

Pozdrawiam moich kochanych czytelników :)

*Duly noted - poprawiłam błąd HISTORIOM nie Historią :D przynajmniej zapamiętam na bank :P

2 komentarze:

  1. A może Pani historiOM :) udałoby się nadać jeszcze większego realizmu, gdyby zaszczepić je na grunt Polski? :) Fajnie poczytać, jak mają inni za miedzą, ale niektórym tymczasem przyszło żyć również na starych krajowych śmieciach... Jedni giną niezauważeni w tłumach milionowych polskich metropolii, drudzy giną od nienawiści, reszta miota się niezrozumiana przez zbyt wielu. A źródłem wszystkich uprzedzeń jest niewiedza i strach przed nieznanym, choć przecież żyjemy i też mamy uczucia tuż obok, pośród wszystkich... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlatego też moje historie tak naprawdę opierają się raczej na bohaterach i ich przygodach, emocjach, i uczuciach niż na tym gdzie się dzieją. Staram się, aby mogły się wydarzyć wszędzie. Tylko imiona mogą sugerować, że chodzi o zagranicznych bohaterów i miejsca. A nadaję je takie, tylko i wyłącznie, z czysto egoistycznych pobudek - bo podobają mi się :)
    Uważam też, że miejsce zamieszkania nie usprawiedliwia ignorancji czy niewiedzy :) i nie tylko w Polsce jest ciężko, źle i giną ludzie, za głupotę innych. Taki Jacek może się znaleźć dokładnie w takiej samej sytuacji jak Jack.
    Umieszczanie moich historii tylko na gruncie polskim, byłoby jak jednowymiarowość, wolę wymyślać całkiem nowe fantastyczne miejsca. I przyznam szczerze, że ułatwiam sobie trochę sprawę, bo wkrótce wszystkie moje prace będą wydane po angielsku.
    Pozdrawiam
    PS. Dzięki za wytknięty błąd, dzięki temu mam szansę je dostrzegać i poprawiać. No i oczywiście nie popełniać na przyszłość :P

    OdpowiedzUsuń

I co sądzisz?