Po rozmowie z moim wirtualnym przyjacielem i po przeczytaniu kilku blogów gejów dziś, wreszcie pojęłam o sobie pewną prawdę.
To moja wewnętrzna cyniczka, wyhodowała we mnie romantyczkę.
A wcześniej wydawało mi się, że kłócą się we mnie dwie skrajności.
Okazuje się jednak, że istnieją, aby zachować balans, który jest potrzebny mi do pisania i do dostrzegania tego czego nie widzą inni.
Na ten moment mam więcej pytań niż kiedykolwiek... ale też nie chcę w tej chwili znać odpowiedzi. Nie jestem gotowa. Za to mam wiele do przemyślenia.
Oczyma cyniczki widzę świat, który mnie otacza i rozczarowuje,
oczyma romantyczki, szukam sposobów jak go naprawić.
A ty?
"Surowość jest wyrazem szacunku, wyrozumiałość - lekceważenia".
OdpowiedzUsuńŚwiatu, który mnie rozczarowuje, zawyżam wymagania - wtedy kipi ze mnie zagorzały cynik.
Światu, którego nie chcę stracić, obniżam poprzeczkę - ukradkiem wypełza ze mnie romantyczna dusza.
Stroniąc od lekceważenia, sięgam po surowy kaprys.
Złoty środek?
Nauczmy się czytać siebie, a potem świat. Pewnego dnia uda się nam odczytać powieść, w której role główne zostały ochrzczone naszymi imionami.
Xavier
Mogę ci tylko podziękować Xav :)
OdpowiedzUsuń